Kolejny lot, kolejny cel i nowe doznania:) W Nha Trang (czyt. nia ciang) spędziliśmy całe 4 dni, a więc będzie tego całkiem sporo. Dlatego też powstaną dwa posty – w pierwszym znajdziecie przydatne porady, a w drugim relacje z naszych wycieczek, Chciałabym wrócić na piękną, ciepłą plażę w Nha Trang i zanurzyć nogi w przyjemnej wodzie! Zwłaszcza teraz… w Polsce mamy paskudną zimę, nie ma śniegu, wieje, jest zimno, ale czasem ciepło i człowiek nie wie, co ma ubrać. Skupmy się jednak na ciepełku, bo musicie wiedzieć, że przed przyjazdem Dariusza do Wietnamu, gdy opowiadałam mu gdzie pojedziemy i co zobaczymy, głównym pytaniem było: a będzie tam ciepełko? W Nha Trang zdecydowanie było ciepełko! Dużo ciepełka, słoneczka i cudownych widoków. W ogóle pierwszy raz w życiu jestem opalona w zimie. Wiem, wiem… zazdrościcie, ja zresztą też sobie zazdroszczę, o ile w ogóle jest to możliwe. Zapomnijcie, że za oknem jest brzydko, zróbcie sobie drinka z palemką, zacznijcie oglądać zdjęcia i czytajcie, a nie długo zapraszam na więcej zdjęć z Nha Trang.
|
Piękne widoki w Nha Trang. |
Do Nha Trang, a dokładnie Cam Ranh dotarliśmy przed 22:00. Stare lotnisko Nha Trang jest nieczynne i niestety lądowanie mieliśmy w odległości 40 km od naszego hotelu. Z lotniska można wziąć taksówkę, co przy dobrej rozmowie z kierowcą będzie kosztowało nas 350-400 tys. VND (ok. 70-80 zł). Jeśli jedzie większa grupa jest to opłacalne. My jechaliśmy tylko we dwoje, a więc wybraliśmy busa, który jedzie z nowego lotniska na stare. Za osobę zapłaciliśmy 65 000 VND (ok. 12 zł). Można też wcześniej napisać do hotelu, żeby dla was zamówili taksówkę, my tak zrobiliśmy, ale w drodze powrotnej i kosztowało to nas 300 000 VND, przy czym jechał z nami chłopak z Ekwadoru i wyszło taniej. Potem ze startego lotniska też jakoś trzeba dojechać, no i niestety na autobusach nie możemy tutaj polegać, a taksówki są masakrycznie drogie. Dla porównania ceny tej samej korporacji w Hanoi i Nha Trang (mówimy o najmniejszym aucie): Hanoi – 6000 za otworzenie drzwi plus 11 000 za km, a w Nha Trang 7500 + 13800. Przeszliśmy się kawałek i w końcu udało nam się złapać małe taxi, bo musicie wiedzieć, w Wietnamie są inne ceny dla małych i dużych taksówek, ale o tym innym razem:) Nasz hotel znajdował się stosunkowo daleko od starego lotniska, bo wybraliśmy gorszą stronę miasta. Ja wcale nie uważam, żeby była gorsza, dla mnie zdecydowanie bardziej przyjemna niż ta właściwa strona, ale każdy ma inne zdanie na ten temat. Przed mostem – po właściwej stronie – znajdziemy Sheraton, pełno sklepów, drogich restauracji, wielką plażę i sporo atrakcji. To typowa część turystyczna – wakacje All Inclusive głównie dla Rosjan z Władywostoku (bezpośrednie połączenie wszystko tłumaczy). Za mostem – nie ma już tak dużej oferty, ale wciąż jest ładna plaża, do tego kompletnie pusta, mniej, chociaż wciąż całkiem sporo typowych turystów, którzy przyjechali na wczasy All Inclusive i chyba nawet nie znają pojęcia street food. Jedzenie lokalne, tanie, pyszne i atrakcyjne. Minus – daleko do centrum, czyli bazarów i sklepów, ale tak szczerze mówiąc Nha Trang nie miało nic ciekawego do zaoferowania. Ceny typowo turystyczne, aczkolwiek, jeśli chodzi o jedzenie, było taniej niż w Sapie, gdzie za zwykłą wodę chcieli 20 000 VND. Na południu tak nie zdzierali i ludzie też mieli inne podejście. Poza tym, w naszej części miasta byliśmy jedynymi białymi, którzy jedli na ulicy. Robiliśmy furorę, a jak starałam się rozmawiać po wietnamsku to było wielkie WOW.
|
Tęsknię za tymi widokami... |
|
Nocny spacer na drugą stronę mostu |
|
Widok na most |
|
W drodze do wodospadów, które pojawią się w kolejnym wpisie |
Za nasz hotel zapłaciliśmy 12,5 USD za noc, a musicie wiedzieć, że mieliśmy widok na morze! Na miejscu wypożyczaliśmy motorek za 150 tysięcy na 1 dzień. To spora kwota, ale nie musieliśmy już płacić za parking i bez strachu był garażowany tuż przy recepcji. Nie podpisywaliśmy też żadnej umowy, która zobowiązywałaby nas do płacenia wysokich kar w razie zniszczenia, czy kradzieży. Motorek po tej stornie mostu jest bardzo przydatny!
|
Widok z naszego pokoju... |
|
... i naszej plaży |
Inne rady i obserwacje:
Osoby, które znają rosyjski będą miały łatwiej, bo wszystkie knajpy mają menu po rosyjsku, a wielu sprzedawców lepiej zna ten język, niż angielski. Ja zawsze zamawiałam i pytałam o ceny po wietnamsku, ale zdarzało się, że odpowiadali mi po rosyjsku, a gdy powtarzałam drugi raz: proszę po wietnamsku, to tylko uchachani mówili i po rosyjsku i po wietnamsku. Muszę też zauważyć, że akcent południowy różni się od północnego i czasem mnie poprawiali, a ja ich nie rozumiałam, ale jakoś daliśmy radę:).
Zawsze sprawdzajcie, czy koktajle są ze świeżych owoców. Tańsze miejsca często oferują pseudo zdrowe koktajle z dodatkiem soków. Tutaj można zaszaleć z koktajlami, chociaż często dziwnie na nas patrzyli, jak mówiliśmy, które połączenia nas interesują.
Po złej stronie mostu, którą ja uważam za lepszą, wiele knajp nie ma oferty po angielsku, zwłaszcza street food, przez co czasem zamawia się na czuja, ale zwykle sprzedawcy są mili i tłumaczą lub pokazują, co możesz zjeść.
Nie zamawiajcie tam Bun Ca, czyli zupy z makaronem bun i rybą – największa tragedia w tym miejscu no chyba, że miejsce, w który jedliśmy było tak tragiczne, a reszta jest okej.
W restauracji blisko plaży za 70 000 VND można zjeść żabę, węgorza i inne takie cuda. Tylko uważajcie na ostrość potraw!
Owoce morza – to istotny punkt podczas pobytu tutaj. Wszystkie miejsca oferują owoce można na wagę. Wybierasz, a potem twoje zamówienie zostaje przygotowane w taki sposób, w jaki chcesz. Homar zawsze jest najdroższy, ale u takiej starszej babeczki po właściwej stronie mostu dostaniecie homara za 350 000 VND.
Koniecznie pozwiedzajcie okoliczne atrakcje turystyczne! Tu jest wiele ciekawych miejsc!
Uważajcie na złodziei na plaży. W dzień ich nie uraczycie, bo plaże są raczej zapełnione przez turystów, ale pod wieczór zjeżdżają się tutejsi mieszkańcy i wiele razy czytałam oraz słyszałam, że okradają ludzi, którzy idą się kąpać i zostawiają wszystko na plaży. W dzień tak – w nocy nie!
Uważajcie na ceny lodów! Gorzej niż w knajpach z tradycyjnymi w Polsce. Za jedną gałkę chcą 6 zł!
Nie jedzcie Pho w Nha Trang, no chyba, że nie mieliście okazji próbować tego w Hanoi i nie możecie porównać, bo na tym południowym bardzo się zawiodłam.
|
Dużo pysznych, zdrowych owocowych deserów umilało nam dzień. |
|
Nie zabierajcie takich muszli i innych kawałków rafy z plaży - bo można mieć problemy na granicy. |
|
Pyszny street food |
|
Nasza maszyna |
|
Węgorz przed podaniem... |
|
Moja ulubiona żabka! |
|
... a tutaj węgorz już gotowy |
|
Cudowne szaszłyki z kurczaka za około 90 gr. |
|
Ośmiornica 3,5 zł |
|
Mięso sprzedawane w taki sposób trochę nas przeraziło, ale to przecież Wietnam! |
|
Banh mi - według Dariusza najlepsze wietnamskie danie. |
|
Najdziwniejsza pizza na świecie - ze słodkim sosem! |
|
Cudowne krewety...
|
...i małże |
|
|
Wybieramy sobie sami, a łatwo nie jest! |
|
Babura robiła naprawdę dziwne, ale pyszne jajka - dostępne tylko do około 10 na śniadanie. Cena około 2,5 zł za 4 kawałki. |
|
Jajeczka już gotowe z rosołkiem. |
|
Cudowne koktajle - tak wyglądał nasz Nowy Rok |
|
Bardziej tradycyjnie, czyli ryż i mięsko |
|
Lody - pyszne i stosunkowe tanie, jak na tamtejsze realia. 35 000 VND za pucharek. |
|
Homary pieczone przez Panią na ulicy. |
|
Tutaj już przekrojony. Nasza opinia - nie wiele się różni od dobrych krewetek, a już o wiele droższy i trudniejszy w obsłudze. |
|
Kolacja na murku :) |
|
Ostatni dzień w Nha Trang nie mógł się obyć bez selfie. |
|
Kolejnym razem będzie jeszcze więcej takich pięknych widoków! |
Komentarze
Prześlij komentarz