Spokojnie… żyję! Dla wszystkich zastanawiających się, dlaczego tak długo nie wstawiłam nic nowego, małe wyjaśnienie: sporo pracy i nauki, a do tego jeszcze choroba. Mój dzielny organizm długo się bronił, ale tydzień temu poległ i wciąż walczy. Już w zasadzie ozdrowiałam i po 5 minutach spaceru nie muszę siadać, ale nie nazwałabym tego stanem perfekcyjnym. Jesienią, pogoda w Hanoi niczym nie przypomina naszej, ciągle jest około 30 stopni, słońce grzeje, można się opalać, o ile słońce przebije się przez smog (nie no żartuje daje mocno po oczach, ale smogu też nie brakuje). Niestety takie ciepło nie oznacza – nie ma chorowania, w sumie każda z nas albo przeszła przeziębienie, albo ciągle nie może się wyleczyć. Zresztą inni w akademiku też tak mają. W zasadzie „zdrowa” pragnę wam dziś przedstawić pewną świątynię, do której udaliśmy się niewielką grupką w ubiegłą niedzielę, dzień później byłam już chora… Wycieczka była częścią naszej eskapady do Ambasady, aby oddać głos w wyborach. Nawet na obczyźnie postanowiłyśmy spełnić swój obywatelski obowiązek.
 |
Świątynia Literatury, czyli Văn Miếu - to cały kompleks budynków świątynnych w Hanoi powstały w 1070. Świątynię ufundował król Lý Thánh Tônga z przeznaczeniem na uczelnię kształcącą urzędników państwowych zgodnie z zasadami konfucjanizmu. Oczywiście dzisiaj świątynia jest dużo większa niż w 1070 roku, gdyż rozbudowana ją pomiędzy XV a XVIII wiekiem. Świątynia jest ogrodzona od miasta murem i żeby wejść należy opłacić bilet. Normalny kosztuje 40 000 Dongów, czyli mniej więcej 7 złotych, a ulgowy 20 000. Warto zabrać ze sobą legitymację, najlepiej międzynarodową, jak ISIC, bo dzięki niej można otrzymać zniżkę (Uwaga! Nie każde muzeum, czy świątynia akceptuje podobne legitymacje).
 |
 |
To naprawdę wyjątkowe miejsce, oczywiście pełne turystów, bo jakże by odwiedzić Hanoi i nie zwiedzić Van Miếu! Na pewno wrócę tam w grudniu z moim mężem i może zrobię jeszcze więcej zdjęć. Tego dnia na terenie świątyni odbywało się coś w stylu absolutorium, pełno elegancko ubranych młodych ludzi wieku niewiadomego, świętowało ukończenie szkoły niewiadomej. Bardzo amerykańsko, chociaż dziewczęta oczywiście ubrane w tradycyjne „ao dai” i wielkie szpile, w których ledwo szły…
Zapraszam do galerii i zachęcam do czytania podpisów:)
 |
Wyjątkowo piękne drzewo |
 |
Jeden ze znaków na alejce prowadzącej do świątyni - oznacza "mądrość" |
 |
"wiara, zaufanie, szczerość" |
 |
"cnota" |
 |
"talent" |
 |
"życzliwość" |
 |
"moralność, honor" |
 |
Zabytkowe wejście główne |
 |
Wszystko pod linijkę |
 |
Przejście do głównej części świątyni |
 |
Niby wszystko równo, ale syf jak wszędzie... |
 |
Tutaj reprezentacyjnie |
 |
Do tej pory zastanawiam się, co to było... |
 |
Nie ma miejsca bez zbiornika wodnego! |
 |
Zakaz pisania, malowania, wchodzenia oraz siadania! |
 |
Słowiański przykuc! |
 |
Rzucamy do góry! |
 |
Sweet... |
 |
Kosz na śmiecie to rzadkość, a więc trzeba uwiecznić! |
 |
Wszędzie leżało pełno bukietów |
 |
Nie ma Świątyni bez straganika |
 |
Tak oto wygląda Ao Dai |
 |
Focie na pamiątkę |
 |
Piękne schody |
 |
Są białe! Robimy fotę! Tak to jest być białym w Wietnamie... Dla wyjaśnienia to nie my zaczepiłyśmy uczniów, a oni nas, bo wiadomo, że za zdjęcie z białą twarzą jest więcej lajków na fejsie! |
 |
Dary złożone w świątyni |
 |
Słodkości dla przodków |
 |
i coś dziwnego |
 |
Udaję fotografa |
 |
Odkryłam w sobie duszę artystki |
 |
Dlaczego dom jest tak daleko? |
 |
Nie może zabraknąć plastikowych krzesełek... |
 |
Mniemam, że jest to mały ołtarzyk |
 |
Cisza i spokój |
 |
Chcę takie! |
 |
Modlitwa... |
 |
Na bogato! |
 |
Wracamy... |
 |
My też mamy bukiety! |
 |
Wszędzie leżało pełno porzuconych bukietów, więc zgarnęłyśmy po jednym... |
 |
Takie o coś w parku obok na sam koniec. |
Komentarze
Prześlij komentarz