Na dobry początek

     Zawsze chciałam polecieć do Azji Południowo-Wschodniej, zresztą w końcu uczę się języków azjatyckich i jakby nie było w końcu musiał nadejść ten moment. Rok temu, gdy składałam podanie o wyjazd na staż wydawało mi się, że zostało mnóstwo czasu, po drodze miał być jeszcze ślub i sto innych rzeczy do zrobienia. A tu już minęło prawie 2 miesiące od ślubu i przyszło mi opuścić mojego "nowego" męża, aby kształcić się nie na takim końcu, bo co to jest 8000 km  (w przybliżeniu). No i stało się, wsiadłam do samolotu i po 2 przesiadkach dotarłam na miejsce, ale o samej podróży będzie kolejnym razem...
    Dziś słowem wstępu, pragnę zawiadomić, że będzie to blog nie tylko o moim pobycie w Wietnamie, bo razem z mężem, który dojedzie do mnie w grudniu mamy zamiar trochę się powłóczyć, po tym pięknym terenie. Zobaczymy, gdzie trafimy, na razie w planie jest południe Wietnamu, może Tajlandia i koniecznie Japonia! Teraz jest teraz, Wietnam czeka, a ten blog powstał głównie z myślą o moich najbliższych, ale nie tylko:). Wiecie jak to jest, człowiek jedzie na głupią wycieczkę za miasto i potem siedzi, opowiada każdemu z osobna, co jest na zdjęciach. Życia by mi nie starczyło, bo w samym samolocie trochę fot zrobiłam, poza tym będę tutaj dość długo, więc i zdjęć będzie baaardzo dużo. Będę tutaj wrzucać zdjęcia, informacje, ciekawostki. Oczywiście babciom i tak  opowiem, a reszta niech czyta, bo zweryfikuje wiedzę! Zasypię was zdjęciami, moim przemyśleniami, doświadczeniami itp. Kto wie, może mój drugi, a w zasadzie ten pierwszy, właściwy, aczkolwiek zakurzony na razie blog też odzyska życie.
     Nie będę ukrywać, że ostatnie tygodnie były dla mnie strasznie trudne. Ryczałam co chwilę, bo zdawałam sobie sprawę, że to będzie bardzo długo rozłąka. Nie jest tak, że leciałam z uśmiechem na ustach. O nie! Bez owijania w bawełnę wciąż czuję się nie najlepiej. Dobrze, że w Wietnamie jest słonecznie, przynajmniej nie popadnę w depresję. Takie łzawe pożegnanie zmusiło mnie do refleksji na temat związków na odległość. Kochani to jest bez sensu! Nie da się tak! Jak tak można regularnie ryczeć na lotnisku, a potem w samolocie jednym, drugim, na łóżku, które trudno nazwać wygodnym? Dlatego też zwlekałam z wpisem te kilka dni, bo zapewne rozpocząłby się i zakończył tekstem jest chuj.wo wracam do domu. Ciągle nie jest tak, że skaczę z radości, ukojeniem na moje smutki jest jednak dobre jedzonko i słońce, chociaż trzeba przyznać, że temperatura potrafi zniechęcić. Więcej już wkrótce. 

Zapraszam też na instagrama - basiaszw: https://instagram.com/basiaszw/

Komentarze